Henna włosów | Indus Valley Czekoladowy | Moje doświadczenia

Witajcie! Jak zapewne wiecie, od dłuższego czasu na moim Instagramie dzielę się z Wami małymi urywkami z mojej przygody z hennowaniem włosów. Zaczęłam ją akurat z henną, która dopiero wkracza na polski rynek i nie jest tak popularna jak Khadi czy Orientana. Stąd też był to skok na głęboką wodę - pierwsze w życiu hennowanie (ba, nawet pierwsze farbowanie!) włosów i do tego produktem, o którym w internecie cisza. Moim celem od długiego czasu było wyrównanie koloru włosów, które rozjaśniają się od słońca. Zatem wybrałam hennę w kolorze czekoladowym - to odcień głębokiego brązu, w kolorze gorzkiej czekolady. Bez ciepłości, ale i bez nadmiernych chłodnych tonów. Taki w sam raz :) W opakowaniu znajdziemy hennę, rękawiczki, czepek i instrukcję wykonania, a w niej odpowiedzi na nurtujące pytania. Plus dla producenta za zachęcanie do wykonania próby na paśmie włosów. Sama też tak zrobiłam przed pierwszym pełnym hennowaniem. Unikniemy w ten sposób nieprzyjemnych niespodzianek ;)

Kubeczek menstruacyjny LadyCup - recenzja.

Witajcie :)
Ten post będzie nieco inny niż pozostałe, ale myślę, że warto poruszyć temat kubeczka menstruacyjnego, ponieważ wiele kobiet nie ma pojęcia (jeszcze) o tym wynalazku, a szkoda, bo zalet ma wiele i mam nadzieję, że tym postem zachęcę Was do zgłębienia tematu ;) Zapraszam!

Swój kubeczek kupiłam i włączyłam do comiesięcznej rutyny około pół roku temu i teraz mogę śmiało wypowiedzieć się na jego temat. Wybrałam kubeczek marki LadyCup z uwagi na najlepsze opinie i moim zdaniem najlepszą jakość pod względem bezpieczeństwa (silikon medyczny), trwałości (15 lat) i ergonomii (dziurki ułatwiające zasysanie i gradient elastyczności kubeczka). O samej idei kubeczka, aplikacji i innych niezbędnych informacjach dowiecie się ze strony producenta, dystrybutora, czy wielu innych wpisów/vlogów temu poświęconych. Mój post będzie miał charakter recenzji i rad dla początkujących :)

Początki były trudne, ponieważ trzeba przestawić się na nową formę, nowy sposób aplikacji/wyjmowania. Jednak to właśnie praktyka pozwoliła mi wypracować odpowiednie techniki, dzięki którym teraz wszystko jest łatwiejsze i staje się normalnością.
Pierwszym krokiem było skrócenie nóżki kubeczka do minimum, czyli do ostatniej "kropki" - zostawienie nóżki w moim przypadku nie mogło mieć miejsca, gdyż czułam ją i sprawiała mi dyskomfort.

Aplikowanie kubeczka przez zwijanie go w pół od początku nie sprawiało mi problemu, kubeczek błyskawicznie rozwija się i przysysa do ścianek pochwy. Dla sprawdzenia szczelności polecam obrócić kubeczek kilkukrotnie i lekko pociągnąć w dół, jakbyśmy chciały go wyciągnąć - to jeszcze bardziej uszczelni go i zapobiegnie przeciekaniu.
Na początku wyczuwałam kubeczek, ale z czasem przestałam i komfort noszenia jest teraz na wysokim poziomie.
Kubeczek opróżniam i myję szarym mydłem co 12h, co pozwala mi zapomnieć o miesiączce na pół dnia, bez ciągłej kontroli i konieczności zmieniania podpasek co 3-4h. Już pierwsze użycie kubeczka pozwoliło mi zaznać luksusu wygodnego, swobodnego snu bez martwienia się o plamy na pościeli. Życie od razu stało się łatwiejsze, nie martwię się o pozycję, w której siedzę/leżę, nie muszę używać niewygodnych podpasek i czuję się, jakbym w ogóle nie miała okresu ;)
Problem pojawił się natomiast podczas wyjmowania kubeczka - tak dobrze zassany, mimo rozszczelnienia, ciężko było mi go wyciągnąć, ponieważ wyślizgiwał mi się z palców. Męczyłam się kilka-kilkanaście razy, aż nauczyłam się odpowiedniej pozycji (u mnie jest to kucanie) i rozluźniania mięśni oraz zdecydowanych ruchów. Końcówka kubeczka w ogóle nie pomaga przy wyciąganiu, gdyż również jest śliska, więc obcinając ją już na wstępie nic nie tracisz ;) Schemat, który się u mnie sprawdza, to rozszczelnienie kubeczka przez odsunięcie jego brzegu od ściany pochwy, a następnie ściśniecie za jego dno i ruchem zygzakowym ściągnięcie na dół, co pozwoli na lepsze chwycenie i wyjęcie kubeczka. Ważne, aby nasze palce były suche - umocni to chwyt kubeczka. Kluczowe jest sprowadzenie kubeczka na dół, bo wtedy możemy już łatwo nim manipulować i wyciągnąć.

Nigdy nie zdarzyło mi się, aby kubeczek się przepełnił - 12h bez obaw możemy go nosić, co nie sprawia problemów, bo aplikacją zajmuję się w domu przed wyjściem i dopiero wieczorem przed snem.

Zdarzyło się raz, że kubeczek przeciekał i winą była błędna aplikacja - ważne, aby ścianki pochwy nie były pełne krwi podczas aplikacji; trzeba wybrać ten moment, kiedy jest tam (przynajmniej chwilowo), względnie sucho. To proste, kubeczek musi przyssać się do ścian pochwy, a spływająca obficie krew to utrudnia. Poza tym jednym moim przeoczeniem w aplikacji, kubeczek spisuje się bezbłędnie. Zero przecieków, zero plam, zero dyskomfortu.

Nie odczuwałam również zwiększonego bólu brzucha, nie miałam problemów z infekcjami - zachowując odpowiedni poziom higieny, jak i dezynfekcję przez wyparzanie przed i po miesiączce, wszystko jest pod kontrolą. Nie odnotowałam wysuszenia, podrażnienia czy reakcji alergicznych (co jest częste w przypadku tamponów).

Po takim czasie kubeczek zmienił już swoją barwę na lekko beżową, jednak są dostępne też wersje kolorowe - do wyboru, do koloru. Posiadam rozmiar S. Kubeczek otrzymujemy w opakowaniu z instrukcją oraz bawełnianym woreczkiem do przechowywania.

Jestem bardzo zadowolona ze swojej decyzji, jest to inwestycja na lata. Nie zamieniłabym go na nic innego, ponieważ komfort życia podczas miesiączki jest nieporównywalnie lepszy! Serdecznie polecam Wam poczytać, zaznajomić się z tematem i spróbować, bo naprawdę warto :)

Komentarze

Prześlij komentarz